15 sierpnia, 2013

Post przedwyjazdowy: podsumowanie tygodnia bez słodyczy

Witam :)
Jutro wyjeżdżam, ale na niedługo. Wracam dokładnie w poniedziałek. JEDNAK. Zanim się z Wami pożegnam napiszę jeszcze jeden wpis, który będzie podsumowaniem tygodnia bez słodyczy. Ten post powinien się pojawić w poniedziałek, ale w końcu to ja, więc musicie mi to wybaczyć :) Przypominając.. Na blogu Psychodietetyka z czerwienią na ustach, w dniach 5-11.08 była organizowana akcja pod tytułem "nie jemy słodyczy, jemy słodkości". Polegała ona na tym, by przez te 7 dni nie zjeść nic słodzonego cukrem rafinowanym, czyt. kupionym w sklepie. Właśnie tym są słodycze. Czym zatem są słodkości? A właśnie owocami, domowymi deserami słodzonymi naturalnym słodzidłem, takim jak: ksylitol, miód, stewia itp. Więcej oczywiście dowiecie się tutaj.
Jak mi poszło? Z początku szło idealnie. Mimo chęci nie sięgnęłam po nic słodkiego-kupnego. Zazwyczaj po takie słodycze wyciągałam ręce, gdy nie miałam co robić. Własnie wtedy, gdy mi się nudziło, gdy zwyczajnie nie miałam zajęcia. Natomiast, aby przetrwać przez ten tydzień musiałam jakoś wypełnić sobie wszystkie siedem dni. Większą część zajmował komputer, a w tym oczywiście pisanie postów dla Was :) Oprócz tego spacery, wyjścia na miasto, zakupy lub po prostu ćwiczenia. W zeszłym tygodniu ćwiczyłam niestety tylko 3 razy :( Było intensywnie, ale później prawe kolano zupełnie uprzykrzyło mi życie. Wytrzymałam tak do piątku. W tym dniu kawałek szarlotki tak głośno mnie wołał. Można powiedzieć, że aż nawoływał do mnie, jak mu smutno i zimno na tym talerzu. W taki oto sposób pierwszy grzeszek był w moim cieplutkim żołądku. Następnego dnia totalnie puściły mi hamulce. Jak ostatnio pisała autorka Psychodietetyki na ustach pomyślałam dokładnie to samo, co jest zawarte w tym artykule. Skoro już jednego dnia zjadłam kawałek ciasta, to cała dieta jest na marne. Nie mam po co sobie odmawiać, jeśli już poczułam słodycz w ustach. Nic nie ma sensu. Życie nie ma sensu ;__;. Tego dnia pochłonęłam słodycze za cały tydzień. W niedzielę tylko doprawiłam lodami pistacjowymi i ok. 40g czekolady gorzkiej. Tak w skrócie wyglądał ten czas. Mimo wszystko czułam się dobrze. Nic mnie nie bolało (oprócz kolana), humor mi dopisywał, a na dodatek byłam duma i zadowolona z siebie. Gdy wróciłam do słodyczy mój brzuch się nieco rozgniewał. Bolał przez dłużą chwilę. Miałam wyrzuty sumienia, że nawet kilku dni nie mogę wytrzymać bez słodyczy - czułam się przez to źle.
Było mi ciężko, ale mimo to wytrzymałam 4 dni.


W poniedziałek znowu coś słodkiego, wczoraj coś słodkiego i dzisiaj również. Niby nie dużo, a jednak. Strasznie mnie to męczy. Mówię sobie, żeby chociaż jeden dzień, ale przychodzi co do czego to i tak coś pochłonę.
Oczywiście nie żałuję i wręcz polecam takie kilkudniowe oczyszczanie. Ja wyciągnęłam swoje wnioski. Chciałabym teraz od poniedziałku do piątku, w każdy tydzień, nic nie ruszyć. Dopiero w weekend sobie pozwolić na małe co nieco. Jest mi jednak niezwykle ciężko i.. Po prostu mi nie wychodzi :( Trochę mi głupio, bo miałam zamiar napisać Wam, że całe siedem dni nie zjadłam nic słodkiego, a tu takie rozczarowanie.

Czy coś się zmieniło oprócz mojego myślenia i podejścia?
Jak Wam wspominałam zmierzyłam się i zważyłam w oba poniedziałki. Pomysłodawczyni akcji pisała, aby nie oczekiwać, że się schudnie. Tak zrobiłam. Na nic nie liczyłam, ale robiłam taki swój mały eksperyment. Ćwiczenia + ta sama dieta co wcześniej, tyle, że bez słodyczy = co z tego będzie? W sumie to czego się spodziewać po tygodniu? Waga stała w miejscu, tak samo jak wymiary.

Akcja i realizacja bardzo mi się podobały. Podejście i 'sposób wykonania' zależy tylko i wyłącznie od konkretnej osoby. Wbrew pozorom moje myślenie uległo zmianie.
W przyszłości sama chciałabym coś takiego zrealizować, ponieważ jeśli coś jest 'na większą skalę' bardziej mnie motywuje.


Brałyście udział w tej akcji? Jak wam poszło? Byłybyście zainteresowane podobnym wydarzeniem? Co tym myślicie? Czekam na Wasze opinie i komentarze :)


2 komentarze:

  1. Ja kilka miesięcy temu wyeliminowałam z diety czekoladę. Jem ciasta czekoladowe itp. ale nie sięgam bezpośrednio po nią. Efekty widać ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja aż tak często nie jem czekolady (może zdarzy się kilka razy w ciągu miesiąca), więc musiałabym odstawić coś innego :) W sumie fajny pomysł :)

      Usuń

Wszystkie opinie i uwagi są dla mnie na wagę złota. Staram się dzięki nim wzbogacić zawartość bloga, jak i uzupełnić o brakujące elementy. Dlatego proszę Cię o szczere komentarze, gdyż tylko one pozwolą mi poprawić jakość strony i wpisów. Proszę również o nie wklejanie linku do Twojego bloga i nie spamowanie. Jeśli będę miała chwilę na pewno do Ciebie zajrzę. Życzę mile spędzonego czasu na moim blogu :)