01 maja, 2013

Peeling myjący z czarną porzeczką, Joanna Naturia

Przybywam do Was dzisiaj z wyczekiwanym kolejnym postem, jak i wyczekiwaną kolejną recenzją. Dzisiaj pod lupę wezmę peeling Joanny, który zapewne zna większość z Was. Założę się, że choć raz w życiu miałyście taki peeling w ręku.
Peeling myjący z czarną porzeczką, wygładzający, Joanna Naturia, 100ml

Dostępność:
Można go znaleźć zapewne w każdym markecie i drogerii.

Skład:
Aqua, Polyethylene, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Disodium Laureth-3, Sulfosuccinate Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Acrylates / C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Xanthan Gum, Triethanolamine, Polyquaternium-7, Coceth-7, PPG-1-PEG-9, Lauryl Glycol Ether, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Actinidia Chinesis Fruit Extract, Propylene Glycol, Disodium EDTA, Parfum, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Linalool, Synthetic Wax, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone, CI:60730, CI:42090, CI:16255, CI:45100, CI:77499

Wydajność:
Peeling jest bardzo wydajny. Wystarczy kropla (widoczna na zdjęciu poniżej), by umyć jedną partię ciała. Taka buteleczka wystarcza na ok. pół roku. Może wydaj się to Wam dziwne, ale ja kupiłam ten pod koniec wakacji 2012 roku, a jak widać jeszcze trochę zostało. Używam 1-2 razy w tygodniu na 2 partie ciała,  czasem na całe.

Konsystencja:
Gęsta. Wygodnie się go użytkuje, nie rozlewa się. Przyjemne, całkiem duże granulki.

Zapach: 

W opakowaniu pachnie przyjemnie, jednak na skórze zapach nieco zmienia swoją woń i jest mniej przyjemny.

Kolor:

Jasno fioletowy, co widać na zdjęciu obok, czarne granulki.

Od producenta:

Peeling myjący o owocowym zapachu doskonale wygładza i odświeża ciało. Specjalnie dobrana receptura zawiera nawilżający ekstrakt z czarnej porzeczki oraz drobinki ścierające, które usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka. 


Wspaniałe rezultaty:
  • Oczyszczona i odświeżona skóra
  • Gładsza i milsza w dotyku
  • Przyjemnie pachnąca

Opinia:
Peeling w 100% wykonuje swoje zadanie. Przy masowaniu ciała czuć drobinki ścierające, które oczyszczają naszą skórę. Skóra jest wyraźnie wygładzona i umyta, nie wymaga ponownego mycia żelem/mydłem itp. Nad składem nie będę się znęcała, bo nie jestem aż tak zagłębiona w tę chemię, a jako, że złych skutków używania tego produktu nie doznałam, tak też nie szukam winnego :) Używam na plecy i dekolt, gdzie lubią pojawiać się niemili goście. Kompletnie nie nadaje się do twarzy, bo ma naprawdę duże granulki, a takowymi możemy zrobić więcej złego, niż dobrego na naszej delikatnej skórze buzi. Dostępny w 7 przeróżnych barwach i zapachach. Ja używałam,  jak na razie, pomarańczowego, czarnej porzeczki, a następny w kolejce (już kupiony) jest grejpfrut.


Czy polecam?:

Tak. Jest naprawdę wart swojej ceny, choć jest całkiem niska. Jeśli nie miałaś go jeszcze w swojej łazience musisz to jak najszybciej zrobić :) Dostępny jest w aż 7 różnych zapachach, więc na pewno znajdzie się taki, który Ci się spodoba.

Czy kupię ponownie?:
Z pewnością, ale w innym zapachu. Chcę wypróbować każdy :)

Cena:
Nie wiem czemu, ale zależna od zapachu 3-5zł/100ml.

Ocena: 
5,5/6 Odjęte 0,5 punktu za rzekome nawilżanie, które obiecuje producent, a wcale go nie ma.

A co Wy o nim sądzicie? Lubicie te peelingi, czy używacie innych?  Miłej majówki :)

3 komentarze:

  1. Spróbuj pilingów marki Marion. Wyglądają niemalże identycznie, ale działają o niebo lepiej. Cenę mają również przystępną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczę co oferują i możliwe, że się skuszę. Dzięki za informacje :)

      Usuń
  2. Ja używałam czerwonego, chyba truskawkowego ;P Też całkiem fajny,ale szczerze mówiąc to szału nie było. Peelingi z serii Avon też są bardzo fajne :)

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie opinie i uwagi są dla mnie na wagę złota. Staram się dzięki nim wzbogacić zawartość bloga, jak i uzupełnić o brakujące elementy. Dlatego proszę Cię o szczere komentarze, gdyż tylko one pozwolą mi poprawić jakość strony i wpisów. Proszę również o nie wklejanie linku do Twojego bloga i nie spamowanie. Jeśli będę miała chwilę na pewno do Ciebie zajrzę. Życzę mile spędzonego czasu na moim blogu :)