Słońce! Piękne słońce drugi dzień pod rząd. Jestem wniebowzięta, bo wiem, że już za chwilę przyjdzie do nas cieplutka wiosna! A co to oznacza? Oczywiście, że rolki <3 Moja miłość ;) Mam nadzieję w przyszłym tygodniu wybrać się po nie, gdyż stare są już zbyt zniszczone. Kompletnie nie nadają się do użytku. Tak je wymęczyłam, że teraz spokojnie mogą odejść na swoją wyczekiwaną emeryturę. Wczorajsze jeszcze zamknięte tulipany dzisiejszego ranka cudownie się rozwinęły i pokazały swoją czerwoniuśną barwę. Tak świetnie prezentowały się z samego rana, że musiałam zrobić zdjęcie:
A później, gdy w pokoju było więcej słońca wyglądały tak:
A hiacynt w świetle dziennym prezentuje się bardziej w kolorze niebieskawym:
Zdjęcie robione również pod światło, co także wpłynęło na kolor kwiatu na zdjęciu. Mi mimo to, podobają się te zdjęcia, choć profesjonalne nie są, ale jak na mnie i tak niezłe ;) A Wam się podobają? Czekam na komentarze.
A co do menu:
Śniadanie:
Omlet bananowy udekorowany również bananami, jogurtem greckim i słonecznikiem. Cukier puder na wierzchu był obowiązkowy, gdyż zapomniałam o dodaniu cukru do ciasta. FAIL! Ale cóż żyje się dalej ;P Gdybym nie zapomniała o nim, szczerze mogłabym powiedzieć, że jest to najlepsze śniadanie od kiedy sięgam pamięcią. Dzięki dodaniu jogurtu greckiego do całej masy omlet zyskał delikatną konsystencję.
II śniadanie:
Lemoniadka z miodem + jabłuszko ;)
Obiad:
Kurczak z warzywami po raz kolejny, ale tym razem na kaszy gryczanej. Wolę na ryżu, ale kasza zdrowsza od białego ryżu, a naturalnego obecnie nie miałam ;)
Kolejne 'posiłki' jedzone były u koleżanki, gdyż jak wspominałam miałam dzisiaj robić projekt na technikę. Miałam, ale zakończyło się na wydrukowaniu i zaznaczeniu ścieżki- mamy zrobić plan ścieżki rowerowej. Troszkę zostało do dokończenia, więc umówiłyśmy się na za 2 tygodnie. A wracając do sedna: była pizza, chipsy, orzeszki..Przekąsiłam troszkę orzeszków. Mają bardzo dużo kalorii, ale również wartościowych tłuszczów, więc za grzech tego nie uznam, bo zjedzone w na prawdę malej ilości. Dalej, gdy pizza przyjechała grzecznie odmówiłam i zajadałam się owocami ;) Zdrowa zamiana. Oczywiście ślinka leciała na widok pięknie pachnącego ciasta z szyneczką i ciągnącym się serem, ale wolałam tę zdrowszą wersję czyli dwa małe jabłuszka, banan i mandarynka. W międzyczasie zjadłam jeszcze jedną mandarynkę. Piłam dużo, ale właśnie tu mogę uznać jeden z grzeszków, czyli słodkie picie. Multiwitamina i karotka. Rozrobione z wodą, ale co, jak co- słodkie było. A drugim moim ogólnym grzechem było to, że nie jadłam w równych odstępach, ale po obiedzie (14:30) orzeszki ok.16-17, a potem ok. 18-19 owoce. Niby jakiś odstęp jest, ale będąc w domu bardziej trzymam się regularnych posiłków. Mimo to, jestem z siebie dumna. Była chwila zwątpienia i chęć sięgnięcia po jeden kawałeczek, ale się nie dałam i przypomniałam sobie to co napisałam w jednym z wcześniejszych postów. Brak pizzy, to brak pizzy!
Kolacja już jedzona w domu ;) Kanapka z resztką pasty rybnej, 3 malutkie ogóreczki konserwowe + trochę kapusty kiszonej- naszła mnie chęć.
Później wielki leń, ale zmotywowana przez własnego bloga, tym co pisałam i co sobie i Wam obiecałam wykonałam trening, który możecie zobaczyć w poprzednim poście. Po nim obowiązkowo szklaneczka mleka- mięśnie potrzebują białka po treningu. Teraz pisząc ten wpis czuję się zmęczona, zadowolona i pełna dumy. Czuję gdzieś w środku, że mi się uda. Czuje, że to będzie najlepsze lato w całym moim życiu ;) Czuję również to, że będzie mi się dzisiaj bardzo dobrze spało. Już powoli się do tego przymierzam. Jeszcze chwila i zaraz padnę na łóżko ;) Na miłe zakończenie dnia, miła nutka:
"Weź życie w swoje ręce, czym prędzej"
Świetny blog, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńNie mam własnego, jednak chciałabym Cię zaprosić na bloga, który jest pewnego rodzaju akcją, "!ZMIENIAJ ŚWIAT!" razem z nami! Fajnie jeśli aktywnie się włączysz, lub przynajmniej wspomożesz obserwując.
"Mogę zmienić świat tylko z Tobą" - słowa założycielki Kiry
f-me-i-am-famous.blogspot.com