22 kwietnia, 2014

Co Warszawa szykuje dla nas w tym tygodniu?

Witajcie! :)
Od razu po świętach Warszawa przyszykowała dla swoich mieszkańców kilka świetnych atrakcji. Jeżeli mieszkacie w obrębie lub pobliżu stolice gorąco polecam i zachęcam do udziału. Mianowicie:

1. 27 kwietnia (niedziela) Pola Mokotowskie czekają na wszystkich, którzy lubią dbać o środowisko i chcą pomóc naszemu klimatowi :) To już kolejne obchody Dnia Ziemi, podczas których zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny można wymienić na sadzonki roślin. Z tego co pamiętam z ostatnich lat do odebrania są kwiaty, zioła i krzewy. Inicjatywa jest naprawdę bardzo interesująca i osobiście będę brała w niej udział chyba już 4 czy nawet 5 raz. Wstęp i wymiana jest całkowicie za darmo, a oprócz tego można wziąć udział w przygotowanych konkursach (dla młodszej części przyjęcia) oraz odwiedzić wiele innych stanowisk. W kwietniu 2014 Gumtree obchodzi 10 lat istnienia w Polsce i z tej okazji będzie można się poczęstować tortem oraz otrzymać gadżety z logiem firmy. Więcej można przeczytać tutaj lub tutaj.
źródło


2. 24 kwietnia odbędzie się kolejna edycja NihgtSkating, podczas którego tysiące rolkarzy z okolic Warszawy przejadą jej głównymi ulicami. Osobiście jeszcze nie brałam w tym udziału, bo cały czas coś przeszkadzało. Teraz w końcu mam możliwość i jak najbardziej się wybieram :) Przejazd zaczyna się o 20:30, a kończy ok. 23. Gorąco, gorąco polecam i zachęcam do udziału! Nie zapomnijcie zapoznać się z regulaminem :) Dokładniejsze informacje znajdują się tutaj
źródło

3. Jeżeli chcielibyście się wybrać na NightSkating, ale wcześniej musicie troszkę poćwiczyć dzisiaj (22 kwietnia) na Stadionie Narodowym odbędą się warsztaty, podczas których będzie można nauczyć się płynnie poruszać się na rolkach, hamować oraz kilku ciekawych trików. Całość zaczyna się o 18. Ja się nie wybieram, gdyż jazdę mam opanowaną bardzo dobrze, że pozwolę sobie tak skromnie napisać, a poza tym ciężko u mnie z dojazdem. Was nie mniej zachęcam do udziału. Szczegółowe informacje znajdziecie tutaj.
źródło

Oprócz tych ww., główną 'atrakcją' tego tygodnia są egzaminy gimnazjalne, w których także biorę udział. Co prawda są organizowane nie tylko w Warszawie, ale jednak do udziału w nich nie muszę zachęcać :)


Mam nadzieję, że ktoś z Was skorzysta i może się nawet spotkamy.
Tymczasem życzę Wam słonecznego dnia i przyjemnego tygodnia :)


20 kwietnia, 2014

Propozycje na pyszny, zdrowy obiad

Witam Was :)
Mnie dzisiaj pogoda nie rozpieszcza, więc korzystając z uroków długiego weekendu postanowiłam napisać tutaj co nieco, tak jak zwykle pod koniec tygodnia. Mam mnóstwo pomysłów na posty, co się jednak często nie zdarzało, ale obecnie każdą chwilę staram się wykorzystać na przygotowanie do egzaminu, stąd tylko jeden wpis tygodniowo.
Myślę, że wiele z Was chce się zdrowo odżywiać jednak brakuje nam czasem pomysłów na potrawę, która nie dość, że będzie smaczna to jeszcze mega zdrowa i tania. Przyznam się, że dosyć często zdarza mi się, że kompletnie nie mam koncepcji na obiad i pozostaje mi ugotowanie kurczaka oraz warzyw i kaszy. Bez przypraw, bez ziół, bez smaku. Ale wcale tak nie musi być. Przeglądając zdjęcia, które miałam opublikować na blogu, a tego nie zrobiłam, znalazłam kilka zdjęć moich obiadów. Od razu przystąpiłam do pisania i jednocześnie przypomniałam sobie o tym, jak smacznie niedawno jadłam.

Pierwszym pomysłem na ciekawy obiad jest kurczak smażony na oliwie z zielonym groszkiem i kaszą gryczaną.
Jak przygotować?:
Mięso zamarynować  i usmażyć na łyżce oliwy. Zdjąć z patelni i wyłożyć na nią odpowiednią ilość groszku, zalewając go wodą. Nie trzeba myć patelni po kurczaku. Smak przypraw przejdzie na groszek :) Trzymać pod przykryciem tyle, aby w środku był ciepły. Nie gotować! Ugotować kaszę.





Dalej mamy smażoną na oliwie pierś z kurczaka z kaszą gryczaną oraz kolorową sałatką.
Jak przygotować?:
Kurczaka zamarynować i usmażyć na łyżce oliwy. Kaszę ugotować według sposobu na opakowaniu. Przed przystąpieniem do przygotowywania sałatki dokładnie umyj wszystkie jej składniki! Porwać listki sałaty, paprykę i pomidora pokroić w kostkę, oliwki poprzekrawać na pół. Dla smaku można dodać koperek, szczypiorek, przyprawy oraz łyżeczkę oliwy.


Oprócz tego przypominam także o przepisie nr 4, czyli kurczaku na ostro ze szpinakiem oraz przepisie nr 1- kurczaku z warzywami.  
Jak można zaobserwować we wszystkich czterech kompozycjach główną rolę odgrywa kurczak. To właśnie jego jem najczęściej. Jest najmniej kaloryczny oraz zawiera najmniej tłuszczu spośród mięs, a przy tym dostarcza nam niezłą dawkę białka. Oczywiście nie zawiera chociażby żelaza, którego dobrym źródłem jest mięso czerwone. To właśnie dlatego nie można ograniczać się jednego rodzaju mięsa, czy też węglowodanów i tłuszczy. Wszystko w umiarze :) Oprócz tego w 90% potraw gości u mnie kasza gryczana. Uwielbiam jej smak, szybko się ją przygotowuje, a do tego jest bardzo zdrowa. Jako, że jestem jej naprawdę ogromną fanką napisałam o niej ciut więcej w tym poście.

Oczywiście w każdym przepisie można mięso przygotować za pomocą piekarnika bądź parowara albo garnka z wodą. Podobnie z węglowodanami. Można tworzyć przeróżne kompozycje i w zamian za kaszę gryczana umieścić kaszę jęczmienną, makaron pełnoziarnisty, ryż albo jeszcze coś innego, na co tylko macie ochotę :)

A jak u Was wyglądają codzienne posiłki? Chętnie poczytam Wasze pomysły na zdrowy obiad. 
Tymczasem życzę spokojnych, słonecznych i radosnych świąt :)

13 kwietnia, 2014

Jak z baniaka po wodzie zrobić prowizoryczny kosz na maliny?

Witajcie! :)
Korzystając z wolnej chwili robiłam porządki w folderach w komputerze i w ten oto sposób przypomniałam sobie o koszyku, który zrobiłam będąc na wakacjach pod namiotem. Czym prędzej posklejałam zdjęcia i gotowe! Wszystkie fotografie oprócz pierwszej są dosyć marnej jakości, ponieważ musiałam je dostosować wielkością do pozostałych, a w tym celu zmniejszałam je i rozciągałam. Mam nadzieję, że inne kolaże w przyszłości będą się lepiej prezentowały :)



Poniżej ponumerowane zdjęcia oraz instrukcja krok po kroku.


  1. Gotowy koszyk na maliny.
  2. Potrzebna nam będzie duża (u mnie 6 litrowa) butla po wodzie z korkiem, nóż oraz nożyczki
  3. Na mojej butli można wyszczególnić 3 części: górna z ośmioma wypustkami, środkowa podzielona na trzy segmenty oraz dolna identyczna jak górna. Nożyczkami odcinamy górną część.
  4. W ten sposób otrzymujemy proporcje butelki 1:2.
  5. Podobnie jak w punkcie 3 odcinamy dolną część butli, tak aby cała butla była w trzech częściach.
  6. Górny i dolny segment nakładamy na siebie. Od teraz możemy cieszyć się własnoręcznie zrecyklingowanym baniakiem na wodę.
Środkowa część jest zbędna i nie wykorzystujemy jej do wykonania koszyka.


Jak Wam się podoba? Życzę spokojnej niedzieli oraz udanego następnego tygodnia :)

05 kwietnia, 2014

Jak pozbyć się ochoty na słodycze i ograniczyć ilość ich spożywania? + kilka faktów

Witam! :)
Kolejny weekend, więc i kolejny post. Tym razem obejdzie się bez recenzji, bo wiem, że macie ich już serdecznie dość.
Ostatnio w blogosferze tematem tabu są słodycze. A to jakieś wyzwania, a to eksperymenty, a to jeszcze inne akcje.. Wszędzie roi się od sloganów, które mają na celu zniechęcić nas do podjadania między posiłkami niezdrowych przekąsek. Mamy jednak większy problem, gdy prawie całkowicie pokrywają one nasz dzienny jadłospis.


Jemy je, gdy jesteśmy smutni albo szczęśliwi. Jemy je, gdy mamy na to ochotę lub ktoś nas poczęstuje. Jemy je, rano, popołudniu, wieczorem... A po co? Czy ktoś z Was zastanawiał się czemu właściwie sięgamy po te słodkości? Czemu mamy na nie ochotę?
Powiem Wam, że walczę ze słodyczami od naprawdę długiego okresu czasu. To nie tak, że ktoś lub coś narzuca mi, że nie powinnam ich jeść. Po prostu nie chcę. Poniżej znajdziecie kilka wskazówek jak zmniejszyć ochotę oraz ograniczyć zawartość słodyczy w codziennej diecie, ale najpierw kilka faktów:

Cukry dzielmy na dwa rodzaje; cukry proste i złożone. Te pierwsze występują zarówno w owocach (fruktoza), jak i w naszych słodyczach. Owoców nie należy jednak omijać, ponieważ zawierają one ważne witaminy oraz minerały. Są idealne jako zdrowa przekąska i świetnie uzupełniają węglowodany w naszym organizmie po intensywnym treningu (np. banany). Drugim miejscem występowania cukrów prostych jest cukier rafinowany. Znajdziemy go wszędzie: w batonach, chipsach, przyprawach, jogurtach, serkach kanapkowych, a nawet w wędlinach.

Dlaczego powinno się omijać popularne słodycze?
Gdy nasz organizm otrzymuje słodkości, poziom glukozy we krwi natychmiast skacze do góry. W efekcie w bardzo krótkim czasie czujemy się szczęśliwi i odczuwamy wrażenie, że zaspokoiliśmy głód na słodycze. Tymczasem dzieje się odwrotnie; po chwili poziom glukozy spada, a nasze kubki smakowe domagają się kolejnych łakoci.


Co nam pomoże zmniejszyć ilość zjadanych łakoci?:
  • regularne odstępy czasowe między posiłkami sprawią, że glukoza będzie na względnie stałym poziomie i chęć na cukier nas nie dopadnie
  • zastąpienie słodyczy świeżymi owocami lub ich suszonymi odpowiednikami przyniesie równie pyszną rozkosz dla podniebienia i jednocześnie nie zaszkodzi naszemu zdrowiu. Należy jednak pamiętać, że suszone owoce są dosyć kaloryczne i ich spożywanie wymaga picia dodatkowych szklanek wody.
  • planowanie tego, co zjemy. Przez jakiś czas uważałam to za totalną porażkę, dopóki sama nie zaczęłam tworzyć jadłospisów. Myślałam, że zabierze mi to mój cenny czas, a jeść i tak będę tylko to, na co będę miała ochotę. Wręcz przeciwnie; odkąd tworzę własne menu trzymam się tego, co napisałam (również godzin). W efekcie nie ma już miejsca ani czasu na słodycze :)
  • pozwalanie sobie od czasu do czasu na małe co nieco. Uchroni ono nas przed obżarstwem  i jednocześnie będziemy mogli się cieszyć słodkim smakiem oraz zdrowiem. Myślę, że raz lub dwa razy na tydzień baton czy lody nie zaszkodzą. Oczywiście, gdy na co dzień trzymamy się zdrowych nawyków żywieniowych, a ruch jest nieodłączną częścią naszego dnia.
  • wszelka aktywność fizyczna; podczas treningu wydzielają się dopamina i endorfiny - hormony szczęścia. Oprócz tego ten pierwszy hamuje uczucie głodu.
  • zajmowanie się tym, co naprawdę lubisz sprawi, że przestaniesz myśleć o jedzeniu, a skupisz się na ulubionych czynnościach.

Jak odstawić słodycze?
Zacznę od tego, że nie jestem zwolennikiem ograniczania słodyczy do zera. Jak pisałam wyżej, raz na jaki czas nie zaszkodzi. Prędzej czy później byśmy coś pochłonęli, a następnie męczyłyby nas wyrzuty sumienia. Jeśli stawiamy sobie cele, niech będą one realistyczne
Sprawdzonym przeze mnie sposobem jest kupienie czekolady lub opakowania ulubionych ciastek. Każdego dnia do śniadania zjadamy jedno ciastko lub dwie kostki czekolady. Jeśli najdzie nas ochota na łakocie w późniejszych godzinach przypominamy sobie, że przecież jedliśmy je już rano. W ten sposób ograniczamy je do minimum, jednocześnie nie rezygnując z nich całkowicie. Oprócz tego mamy jeszcze wiele godzin na spalenie ich, a uśmiech nie schodzi nam z buzi od rana. Po pewnym czasie przestaniesz potrzebować nawet tego ciastka :) U mnie trwało to dwa dni. Trzeciego i czwartego dnia nie zjadłam nic słodkiego. Obecnie trwa piąty dzień, a małe cheatowanie planuję na jutro w postaci ulubionej kawy z CoffeeHeaven. Następnie znowu okres 'bezsłodyczowy'.
Myślę, że ten sposób jest naprawdę dobry i szczerze go Wam polecam.



Pamiętaj o jednym: NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ!



A jak u Was to wygląda? Ja Wy sobie radzicie? Czekam na Wasze wskazówki :)
Miłego weekendu :)

29 marca, 2014

Testuję - koncentrat cynamonowo-kofeinowy z papryką; BingoSpa

Tym razem ostatnia już z recenzji kosmetyków BingoSpa, ale post nie ostatni. Jeszcze się trochę ze mną pomęczycie :)

























Dostępność:
Tylko na stronie producenta: klik.

Skład:
Wybaczcie za jakość.


Wydajność:
Jest całkiem wydajny, jeśli używamy go na jedną partię ciała. Jeżeli używamy go jednocześnie na brzuch, uda i pośladki oczywiste jest, że zużyjemy go znacznie więcej. W sumie produktu nie należy nakładać dużo, więc całkiem niewielka ilość wystarcza na pokrycie wybranej części ciała.

Konsystencja:
Lekka, ale nie wodnista. Nie jest również galaretowana. Spoistość idealna jak dla takiego kosmetyku. Brak grudek.

Zapach:
Głównie w nozdrza rzuca się cynamon. Bardzo intensywna woń przypraw korzennych, dla niektórych może być nawet za bardzo intensywna.

Kolor:
W przeciwieństwie do pozostałych próbek, które miałam przyjemność używać ten produkt ma kolor pomarańczowy.

Od producenta:
"Koncentrat cynamonowo - kofeinowy BingoSpa jest preparatem przeznaczonym do profesjonalnych zabiegów w warunkach domowych. Zawiera maksymalną ilość olejków: cynamonowego, pomarańczowego, goździkowego i kofeiny, które są najskuteczniejszymi, aktywnymi substancjami redukującymi podskórną tkankę tłuszczową, która jest odpowiedzialna za cellulitu. Widoczny efekt! Potwierdzone badaniami, widoczne efekty działania już po 2-3 zabiegach. Cztery parametry jakości skóry - zmierzone przed/po - wykazały widoczną poprawę. Seria zabiegów z udziałem badanego preparatu wyraźnie wyrównywała koloryt skóry, poprawiła jej ogólny wygląd. Skóra była zdecydowanie lepiej nawilżona, wyraźnie wygładzona, odpowiednio napięta. zakończeniu badań skóra wszystkich probantek była w lepszej kondycji, a przez to widoczność tzw.„pomarańczowej skórki” zdecydowanie mniejsza. Poprawa napięcia i elastyczności skóry uda powodowała, iż wydawały się one smuklejsze. Uwaga!!! Bardzo ważne jest, aby antycellulitową kurację rozpoczynać od nakładania małych ilości koncentratu BingoSpa stopniowo zwiększając je w kolejnych zabiegach. Prawdziwy koncentrat o bardzo mocnym działaniu. Nie stosować po kąpieli! Może wystąpić silne uczucie grzania i pieczenia. Preparat nakładać na skórę cienką warstwą ew. wymieszać z kremem/balsamem do ciała. Przed użyciem preparatu zapoznaj się z zasadami jego stosowania"

Moja opinia:
Na początku powiem Wam, że naprawdę trzeba przestrzegać tego, co pisze producent na opakowaniu. Pod żadnym pozorem nie próbujcie ustalać nowych 'reguł'. Ja chcąc zrobić po swojemu przytrzymałam koncentrat (za pierwszym razem) chwilę dłużej i w efekcie otrzymałam niemiłosiernie piekący tyłek ;P Tak naprawdę łącznie preparat miałam na skórze jakieś 15 minut, ale jest to jednak o 10 za dużo niż sugeruje napis na saszetce. Myślałam, że tak niewielka różnica czasu dużo nie zmieni. 
Niestety kosmetyku używałam tylko raz, bo niestety czas mi na to nie pozwalał, a jeśli już miałam chwilę to kompletnie z głowy wypadało mi to, że mam takie 'coś' w zanadrzu, więc nie jestem w stanie stwierdzić czy stosowanie go dało jakieś większe efekty, co do obecności cellulitu. Osobiście nie wierzę w takie cuda, ale myślę, że mogą być nawet niemałą pomocą przy dążeniu do jędrnego ciała, zaraz obok zdrowego odżywiania i aktywności fizycznej. 
Preparat stosuje się całkiem przyjemnie, ponieważ jego konsystencja nie jest zbyt wodnista, ani zbyt gęsta. Używanie go umila woń przypraw korzennych, głównie cynamonu, ale również i goździka. Jeżeli nie przepadacie za tymi wariantami zapachowymi szczerze Wam odradzam ten kosmetyk, bo aromat jest bardzo, ale to bardzo intensywny. Nie ma sensu męczyć waszych nozdrzy. Jeżeli jednak przepadacie za nimi polecę z ręką na sercu.
Jak pisałam wyżej, kosmetyku używałam tylko raz, ale mogę śmiało napisać, że jego działanie po prostu czuć. Czuć jak rozgrzewa się skóra, a po chwili lekko piecze. Gdy zaczniemy mieć wrażenie lekkiego gorąca i mrowienia jest to znak, że najwyższa pora zmyć kosmetyk ze skóry.

Czy polecam?:
Trudno to określić, ale moja intuicja podpowiada mi, że kosmetyk jest całkiem dobrej jakości i naprawdę może nas wspomóc w walce z 'pomarańczową skórką'.

Cena:
Na stronie producenta jest to (obecnie trwa promocja) 26,55 zł/ 250 g lub 2,30 zł/ 10g (próbka).

Ocena:
4,5/6

Czy kupię ponownie?:
Raczej nie mam skłonności do zakupowania preparatów na cellulit, więc pewnie i na ten bym się z własnej kieszeni nie pokusiła. Nie zależy to jednak od tego, że produkt jest zły bądź coś mi w nim nie odpowiada. Po prostu wolałabym te pieniądze przeznaczyć na coś innego :)




Fakt, iż otrzymałam produkt w ramach współpracy nie wpłynęło w żaden sposób na moją opinię.

Czy ktoś z Was używał tego koncentratu przez dłuższy czas? Jak się u Was sprawował?
Czekam na Wasze komentarze :) 
Pamiętajcie, aby dobrze wykorzystać tę piękną pogodę w ten weekend! :)

24 marca, 2014

Testuję - krem na szyję i dekolt z kolagenem i algami; BingoSpa

Post miał się pojawić wczoraj, ale zupełnie wyleciało mi to z głowy. Jako że dzisiaj znalazłam wolną chwilę postanowiłam sporządzić kolejną recenzję na temat kosmetyków marki BingoSpa. Jest to przedostatni produkt, więc potem jeszcze tylko jeden i na blogu zaczną pojawiać się wpisy o pozostałej tematyce, bo jak wiecie mam bardzo, ale to bardzo mało wolnego czasu i nie mogę sobie pozwolić na poświęcenie większej jego części na pisanie. Tymczasem zapraszam :)


Dostępność:
Tylko na stronie producenta: klik.

Skład:

Wydajność:
Krem, według mnie, jest mega wydajny. Wystarczy minimalna ilość wielkości ziarnka grochu, aby rozprowadzić go na całej twarzy.

Konsystencja:
Produkt nie jest lejący się, ani też galaretowaty. Myślę, że konsystencja jest w sam raz, jak na krem do pielęgnacji twarzy.

Zapach:
Podobnie jak większość produktów tej marki, które miałam przyjemność stosować pachnie dosyć mydlano. Proszę jednak nie brać tego za wadę :) Zapach jest delikatny, trochę jakby połączenie świeżości z lekką nutą słodyczy. Bardzo trudno określić tę woń, bo nie jestem w stanie wyczuć, żadnego konkretnego aromatu. Utrzymuje się dosyć długo. Nie wiem ile dokładnie, ale kilka dobrych godzin.

Kolor: 
Jak na zdjęciu poniżej oraz obok - biały.

Od producenta:
"Krem na szyję i dekolt z kolagenem i algami BingoSpa o lekkiej konsystencji przeznaczony do codziennej pielęgnacji skóry normalnej, oczekującej kompleksowego nawilżenia, odmłodzenia oraz intensywnej regeneracji.  Krem BingoSpa wchłania się szybko i równomiernie, tworzy na powierzchni skóry cienki film, który wzmacnia jej naturalną barierę hydro - lipidową, chroni przed wysuszającym działaniem środowiska zewnętrznego oraz zmniejsza ubytek wody naskórkowej. Krem powoduje wzrost jędrności i napięcia skóry oraz wyrównanie jej kolorytu.  Tajemnicą efektywności kremu BingoSpa jest duża zawartość rozpuszczalnego kolagenu oraz ekstraktu algowego. Kolagen intensywnie nawilża i uelastycznia skórę, zapewniając efekt intensywnego liftingu i chroni ją przed pogłębianiem się zmarszczek. Ekstrakt algowy bogaty w  substancje aktywne, w tym kompleks witamin A, E i F, który neutralizuje wolne rodniki, dotlenia komórki i usuwa z nich toksyny."

Moja opinia:
Jak wcześniej wspominałam konsystencja kremu jest lekka, ale nie lejąca się. Dzięki temu, podobnie jak twierdzi producent, produkt wchłania się naprawdę szybko. Po zastosowaniu skóra jest wygładzona i ujędrniona. Wszelkie uczucie ściągnięcia czy wysuszenia znika w tempie natychmiastowym.
Zawartość parafiny na jednym z pierwszych miejsc może niektórych skutecznie odstraszać nawet bez próbnego podejścia. Ja raczej nie zwracałam (teraz przykładam do tego większą wagę) na to uwagi i nigdy nie zdarzyło mi się dyskryminować żadnego kosmetyku tylko i wyłącznie przez zawartość parafiny. Czasem działa ona pozytywnie i nie jesteśmy w stanie odczuć negatywnych skutków stosowania określonego artykułu. Niestety nie mogę tego napisać o tym kremie. To prawda, że nasza buzia doznaje nawilżającego szoku, ale niestety tworzy się na niej ten mój znienawidzony film. Gdy wspominałam o wydajności, napisałam, że produktu wystarczy niewielka ilość na całą twarz. Prawda, ale bardzo łatwo jest 'przedawkować', a wtedy efekt nie jest zbytnio komfortowy. Twarz się świeci i nasza cera sprawia wrażenie, jakby była pokryta klejem, bo właśnie taka jest w dotyku. Producent wspomina o owym filmie i twierdzi, że krem przeznaczony jest dla osób ze skóra normalną. Guzik prawda! Krem na pewno nie nadaje się dla osób ze skórą mieszaną, normalną, ani tym bardziej tłustą. Jeśli mogłabym komuś polecić przetestowanie tego kosmetyku to tylko osobom ze skórą bardzo suchą. Jak dla mnie film, który powstał był bardzo niekomfortowy i nie mogłam doczekać się chwili, kiedy zmyję go z twarzy :)

Czy polecam?:
Na to pytanie możecie sobie sami odpowiedzieć, przeczytawszy powyższy tekst :) Jeśli znajdą się chętne osoby zrobię małe rozdanie, gdzie będzie można samemu przetestować dwa kremy - w tym ten do szyi i dekoltu. Chciałby ktoś? :)

Cena:
Na stronie producenta dostaniemy krem za 34 zł/50 g

Ocena:
3,5/6

Czy kupię ponownie?:
Na pewno nie zdecydowałabym się na zakup pełnowartościowego produktu.


Fakt, iż otrzymałam produkt w ramach współpracy nie wpłynęło w żaden sposób na moją opinię.

Ktoś z Was używał tego kremu? Co Wy o nim myślicie?
Jeszcze w tym tygodniu coś powinno się pojawić, przynajmniej bardzo liczę na taką możliwość.
Miłego wieczoru :)